Komentarze: 0
Co prawda nie wszystko na chrzcinach byo dopięte na ostatni guzik, no ale cóż i tak byo zarąbiście. Najlepsza byla fcurwiona dyrektorka zabierająca nam markery i mówiąca, że nie byo tego w planie:D. Nie ma to jak ukochani nauczyciele :)Ludzie, kórych znam od dawna nie poznawali mnie w moim diabelskim przebraniu diabola. To siem nazywa coś heheheheheheeA najnajnajnajnajnajważniejsze jest to że straciliśmy 4 lekcje: BIOLOGIĘ, ANGIELSKI, MATEMATYKĘ I prawie caly FRANCUSKI. Ce genial, ou non??? papapa